|
Sep 06, 2017 08:00 PM Islandia po kilku latach..
Wiele si? tu nie zmienilo, cho? troche rozbudowuja drogi, mimo to zaliczylismy sporo takich "nierozbudowanych" :) Pierwsza noc spedzilismy nad samym morzem pod latarnia morska :) potem ju? poszlo. Zrobilismy klify, dojazd tam by? nielatwy, to byly pierwsze nasze zmagania z przejezdzaniem rzek, potem ruszyli?my w interior. Tu ju? atrakcje bez trzymanki, czasem tylko mijalismy tabliczki "czy jestes pewien, ze twoj silnik jest wodoodporny"? :)
Kolejnego dnia oczywiscie troch? komercji - gejzery i wodospad Gulfoss, zatrzymalismy si? zreszta na noc, mimo odleglosci bryza nios?a az do auta :) Potem juz konkrety, trasa przez interior, tu juz nie ma zartow, bliski by?em wyladowania w rowie, te drogi a wlasciwie wariacje na temat drog, bledow nie wybaczaja, wyratowalem sie bardziej fuksem. Ale przejechalismy i oto jeste?my po drugiej stronie na samej polnocy w Akuryeri. Na pierwszy rzut oka podoba mi sie tu bardziej ni? na poludniu, ale tu jeszcze nie by?em wiec na blizsze przyjrzenie sie przyjdzie pora jutro. Trzymajcie kciuki :)
|
Sep 03, 2017 08:00 PM Powrót po latach
Na Islandii byli?my,.. hoho, siedem lat temu. Wtedy, ograniczeni czasem i funduszami lekko napoczelismy ten kraj robi?c blisko 800 km zwyk?ym Nissanem. Ale takie jak ja to pkreslam "nak?ucia" daj? bardzo du?o. Powracaj?c po latach po prostu zna si? realia. Dzi? podró? na Islandi? jest prosta jak osobowy do Koluszek, nieoceniony Polski Bus zawióz? nas do Wroc?awia a stamt?d w piec godzin znale?li?my si? dzi?ki Wizzairowi na Islandii. Zabawne, na pok?adzie czu?em si?, jakbym lecia? nad Bajka?, wszechobecny rosyjski, sami Ukraincy, Polakow na palcach jednej reki policzy?. Wyladowalismy i z zaprzyja?nionej wypo?yczalni otrzymali?my samochód. Wiedzieli, ze w interior ruszamy z trzylatkiem i trzymali dla nas samochód klas? lepszy ni? zamowilismy. Dzi? jeszcze nie zdradze nazwy ale to jedyna na ?wiecie wypo?yczalnia bez negatywnych komentarzy. Kolejne wpisy w drodze ;)
|
Sep 01, 2017 08:00 PM Pora na nowa wyprawe.
Jak w temacie, po dluzszym okresie czasu, ruszamy znowu. Z racji wieku najmlodszego uczestnika nie bedzie to jeszcze moze jakis ekstremalny wyjazd, odwiedzimy miejsca w jakich juz bylismy kilka lat temu, ale pozytywnych atrakcji mam nadzieje nie zabraknie. Nie zabraknie tez oczywiscie wulkanow ;) A juz jutro rano nieoceniony Polski Bus zabierze nas prosto do Wroclawia skad ruszymy w nasza kolejna mala/wielka wyprawe ;) Trzymajcie kciuki.
|
Jun 03, 2016 06:00 PM Cos sie konczy, cos sie zaczyna..
Niestety, los chcial inaczej, wyprawa tym razem zakonczyla sie zanim sie tak naprawde zaczela, pozdrawiam czytelnikow i do kiedys, gdzies z innych miejsc i krajow.
|
May 30, 2016 06:00 PM Antigua po latach..
Pomyslec, ze to juz dziesiec lat jak tu grasowalismy :-)
Z Kostaryki urwalismy sie bez zalu, cos Copa pochrzanila z taryfami, w efekcie lecielismy biznes klasa w cenie tanszej od ekonomicznej, piwo na lotnisku w San Jose po trzydziesci zl, oni chyba powariowali ale jako biznesowi wpakowalismy sie do saloniku dla VIP a tam surprise.. Gorzala, piwo, co kto chce, wszystko w cenie, szkoda ze zaraz lot mielismy :-)
Oczywiscie nie obylo sie bez komplikacji, bez biletu powrotnego nie chcieli nas wpuscic na poklad, znalezli sie swietoszki, w koncu sie odwalili ale i tak twierdzili ze bez tego nas z Gwatemali zawroca. Niech ich juz o to glowa nie boli, nie zawrócili ;-)
Z lotniska do Antiguy zalapalismy sie na mikrobus, troje nas tylko jechalo, kazdy zrzucil sie po dziesiec dolcow. Antigua w przeciwienstwie do wielu innych turystycznych miejsc praktycznie sie nie zmienila, wiecej chinszczyzny i skoczyly ceny kilkakrotnie, ale sam folklor i klimat pozostal a wulkany wokol jak dymily tak dymia:-)
Na dzis dosc a jutro rano ruszamy na caly dzien do Monterrico, jeden dzien na plazy Pacyfiku jeszcze nikomu nie zaszkodzil ;-)
|
May 29, 2016 06:00 PM San Jose na mokro
To podobno jedyne miejsce w tym kraju z normalnymi temperaturami, pogadalem z jakas francuzka pracujaca w barze, mowi ze wystarczy w jakakolwiek strone pol godziny stad wyjechac to mozna zdechnac :-D I to sie czuje :-)
Zakotwiczylismy w mocno backpackerskim miejscu, pokoj mamy w piwnicy, zabawne Kostaryka zasadniczonnie posiada linii kolejowych ale zaraz za oknem mi co chwile jezdzi rozpadajacy sie pociag i trabi jak wsciekly, chyba dlatego, ze nie bardzo ma gdzie jechac :-D
Samo miasto przecietne, deszcz leje prawie caly czas ale na chwile odslonil sie nam pieknie wulkan Turrialba,sprawca niezlego tu zamieszania sprzed tygodnia, w sumie to maja dobrze tu z ta pora deszczowa, nawet nie musieli duzo sprzatac, samo splynelo :-D
A jutro juz (mam nadzieje ;) wpis z zupelnie innego kraju i innych klimatow, nie ma co tu siedziec, ceny z kosmosu, wulkany tylko z przewodnikiem i to z daleka bo niebezpiecznie.. skad my to znamy, szkoda czasu, zlapalismy lot i zmywamy sie rano z Kostaryki do miejsca ktore odwiedzilismy heh jak ten czas leci.. dziesiec lat temu.. Uwazni czytelnicy juz wiedza dokad ;-)
|
May 28, 2016 06:00 PM Kostaryka przywitala nas.. :)
.. temperaturami z przedsionka piekiel :-)
Po wyladawaniu raptem 35 stopni, potem sie rozkrecilo, przyzwyczajony jestem do podrozy w tropikach ale mimo wszystko szok termiczny okropny :-)
Lotnisko w Liberii troche wieksze od dworca w Koluszkach, jeden bankomat, do tego zepsuty, zywcem nie bylo skad wyciagnac miejscowej waluty a exchange po jakims wariackim kursie, w koncu pod obstawa honorowa calej miejscowej policji wparowalem do departures i tam w koncu sie udalo. Taryfiarze jak to na calym swiecie, panie 25 dolarow i jedziemy, nie ma zadnej innej opcji, pogadalem z panienka w jakims barze i juz za chwile jechalismy do miasta autobusem, za dwie osoby zaplacilem cale oziemdziesiat groszy :-)
Hotel calkiem przyzwoity, niestety nie ma klimy w pokoju dychawiczny wiatrak ale pogadalem z szefem tego calego biznesu i przyniosl takiego potwora ze mi wszystko z rak wyrywa :-)
Chwilke trzeba odsapnac, mamy tu juz szesnasta czyli na nasze to pierwsza w nocy i trzeba zasuwac na terminal Pulmitana bilety na jutro do San Jose kupic, zwlaszcza ze jak sie sciemni to nie ma sie co krecic w okolicach dworcow, pozdrawiamy i do kolejnych wpisow :-)
PS. Dreamlinerem jednak fajnie sie lata.
|
May 25, 2016 06:00 PM Nowa wyprawa :)
Dlugo tu nie pisalem, nie dalo sie bo cos sie na portalu popsulo, ominela Was wiec relacja z kolejnej wizyty na Malajach. Wyglada jednak na to, ze zostal naprawiony wiec mozemy powrocic do tradycyjnych wpisow :)
Juz jutro w poludnie ruszamy na kolejna wyprawe, plan dosc ambitny, czasu jak zwykle malo, z forsa tez nie najlepiej. Ale co tam, radzic sobie trzeba :)
Z Krakowa do Pragi zawsze dojazd byl kiepski, procz drogiego pociagu jedyna alternatywa to kombinowanie przez Cieszyn do ktorego dojezdzalo sia po wielu godzinach naszym rodzimym syficznym busiarstwem, dopiero za granica zaczynala sie Europa. Te czasy na szczescie odeszly do przeszlosci dzieki wlasnie Czechom. Jako, ze polskie urzedy tradycyjnie juz wspieraja wylacznie busiarstwo a'la marszrutki na Ukrainie(vide problemy Polskiego Busa w Lublinie) Czesi latwo nie maja, supernowoczesne pociagi do nas wstepu nie maja i Czesi u nas musza kombinowac jak kon pod gore, do pociagu z Krakowa wiezie nas luksusowy autokar, a potem jedziemy skomunikowanym pociagiem. Jest tanio bo konkuruja az trzy firmy, jezdzi tez lotewski LuxExpress. Jedziemy wiec eleganckim LeoExpress do Pragi, tam kotwiczymy na noc a rano odlatujemy do Londynu jakimis liniami SmartWings, heh slyszal ktos o takich? Ciekawe co podstawia, Junkersa z drugiej wojny swiatowej? Co bedzie dalej opiszemy juz w nastepnych wpisach, trzymajcie kciuki. Mocno ;)
|
May 24, 2015 04:00 PM Przez Alpy
Byc tak blisko i nie pojechac do La Salette? Dla nas wykluczone, to raptem 260 km.. ale za to jakie 260 km.. serpentyny, stromizny, spadki, nawisy skalne nad drogami, wyjatkowo urokliwa droga ale tez wyczerpujaca, zanim dojechalismy do sanktuarium w La Salette spocilem sie jak mysz. Niemniej teraz tu jestesmy, prawie 2 tys m. npm wokol osniezone szczyty i niesamowite widoki, jak odsapniemy troche ruszamy na nasze tradycyjne tu drozki :)
|
May 23, 2015 04:00 PM Intensywny dzien :)
Z Rzymu dlugim skokiem dotarlismy az do Finale Ligure w okolicach San Remo. Miasteczko bardzo urokliwe, hotel troche mniej, trafilismy tu wlasnie dlatego ze byl tu najtanszy hotel (co nie znaczy ze tani,wrecz przeciwnie). W hotelu najpierw trzeba bylo zdrowo opieprzyc wlasciciela bo chcial na nas dodatkowo zarobic, cwaniactwo nie poplaca, po telefonie do bookingu szybko zmienil zdanie i juz zadnych problemow nie bylo, zreszta trudno sie tam dogadac, oni tam procz wloskiego nic innego nie znaja.
Rano szybki skok do Nicei a stamtad juz wprost do Monte Carlo, akurat bylo Grand Prix, ryk wyscigowek Formuly 1 slychac bylo juz od Nicei, zerknelismy na wyscigi, wyposazylismy sie w okolicznosciowe czapeczki i zwinelismy zagle, jeszcze tego samego dnia dotarlismy do Cannes, akurat jest tu Festiwal wiec duzo sie dzieje, fani waruja pod palacem festiwalowym, w zyciu nie widzialem tylu drabin w jednym miejscu, kazdy z drabina zeby cos widziec, zakotwiczylismy na przedmiesciaqch Cannes bo tu kwatery w trakcie festiwalu drogawe :)
|
Page:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
|
|
|